Często nazywana brzydszą siostrą Lizbony, przynajmniej tego zdania są autorzy większość przewodników, które miałem okazję przeczytać. Przyglądałem się jej przez tydzień i nie znalazłem w jej urodzie niczego szpetnego. Niczego co mogło by ją upokorzyć przed starszą siostrą. Jak każde stare miasto w swych zakamarkach z dala od turystycznych traktów ma uliczki o których istnieniu wolała by zapomnieć. Porównywanie ich to jednak objaw zupełnego braku taktu i wyobraźni.
Porto Cale to wspaniałe plaże gdzie surferzy żyją w symbiozie z amatorami słonecznych kąpieli. Porto to również wyśmienita kuchnia gdzie zjadłem najlepszą ośmiornicę w swoim życiu. Porto jednak to przede wszystkim porto, słynne wino z doliny Alto Douro, które liczne wytwórnie znajdujące się na zboczu Vila Nova de Gaia postanowiły robić je trochę mocniejsze. I chwała im za to ! Dzięki temu podziwianie zachodzącego słońca nad miastem z Jardim do Moro w towarzystwie Sandemana pozostanie w mojej pamięci na zawsze.