Nie wiem, dlaczego ale wschodni koniec Karkonoszy nigdy nie stanowił dla mnie na tyle atrakcyjnej miejscówki, aby wybrać się w jego rejon z aparatem. Na szczęście gdzieś w sieci wpadł mi w oko opis jednodniowej pętli, której początek i koniec stanowi Przełęcz Okraj a jednym z punktów pośrednich jest Kowarski Grzbiet ze swoim najwyższym wzniesieniem Skalnym Stołem. Teks był okraszony wspaniałymi zdjęciami, które zachęciły mnie do zorganizowania jednodniowego wypadu. Prognoza pogody zapowiadała niewielkie zachmurzenie, stworzone głownie z chmur wysokich, więc warunki miały być idealne. Nie zostało mi, więc nic innego jak tylko przekonać się na własne oczy, jaki piękny kawałek moich gór obszedł mnie do tej pory.